Wirtualny KNURÓW - Strona główna Wirtualny KNURÓW
Forum dyskusyjne
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Likwidacja placu zabaw przy MSP1?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wirtualny KNURÓW Strona Główna -> Nasze miasto
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krzysiu



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 1599

PostWysłany: Sro Mar 16, 2016 7:09 pm    Temat postu: Likwidacja placu zabaw przy MSP1? Odpowiedz z cytatem

Pewnej pani przeszkadza plac zabaw i miasto musi jak na razie część urządzeń zlikwidować.Kto wydał zgodę na budowę placu zabaw niezgodnie z przepisami?Gdzie dzieci z tej części miasta mają się bawić?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Reklamiarz






Wysłany:     Temat postu: Reklama Google


Powrót do góry
ala



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 1102

PostWysłany: Sro Mar 16, 2016 8:03 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Fakty nie mity są takie.
Plac zabaw został zaprojektowany i zbudowany wbrew przepisom budowlanym.
Dyrektor Szkoły musi respektować prawa swoich sąsiadów.


Sprawa jest przykra bo za błędy dorosłych cierpią dzieci.
Ale nie potrafię zrozumieć takiej postawy:
kropka napisał:
Ja wybrałam mieszkanie w innej części budynku, ale z tego placu zabaw korzystają dzieci moje oraz sąsiadów.

http://iknurow.pl/?p=52919

Zamiast szukać kompromisu to wywoływać konflikty sąsiedzkie jakie to polskie.
_________________
Jeśli nie rozumiesz treści tego postu, to znaczy nie jesteś adresatem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
krzysiu



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 1599

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 6:22 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Miasto budowało plac to co robili urzędnicy nie znają przepisów?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
karolina1639



Dołączył: 23 Maj 2008
Posty: 332
Skąd: Rybnik

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 7:11 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Plac zabaw - stał tam zanim inwestor rozbudował budynek.

Więc dym jest oczywiście przez jakiś ludzi, którzy widocznie nienawidzą dzieci.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ala



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 1102

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 7:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

karolina1639 napisał:
Plac zabaw - stał tam zanim inwestor rozbudował budynek.

Więc dym jest oczywiście przez jakiś ludzi, którzy widocznie nienawidzą dzieci.


Gdyby matki pilnowały swoje pociechy na placu zabaw co zresztą nakazuje regulamin, a nie plotkowały na końcu Ogrodowej nie było by sprawy. A potem udawać, że nic się nie dzieje a dzieci to same aniołki.
A tak swoją postawą lekceważącą doprowadziły do konfliktu.

Wklejałam komentarz idealnie obrazujący postawę niektórych sąsiadów:
"MI tam krzyki nie przeszkadzają bo mieszkam dalej, ale swoje dzieci wysyłam aby mogły się wyszaleć pod cudzymi oknami."
Z takim myśleniem można się tam spotkać.

Jeszcze raz powtórzę cierpią dzieci bo dorosłym zabrakło wyobraźni i zamiast szukać kompromisu to jeszcze podsycają konflikt. A wystarczało zwracać uwagę na nieodpowiednie zachowanie co niektórym.
_________________
Jeśli nie rozumiesz treści tego postu, to znaczy nie jesteś adresatem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
krzysiu



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 1599

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 8:01 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Widzę że Ala dzieci niema już to widzę milczące dzieci na placu zabaw!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ala



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 1102

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 8:08 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@krzysiu Specjalnie nad interpretujesz moje posty?

Albo widzę, że trafiłam w czuły punkt, w końcu zatargi z ochroną biedronki z czegoś wynikały.
Prawda krzysiu, że trafiłam?
_________________
Jeśli nie rozumiesz treści tego postu, to znaczy nie jesteś adresatem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
krzysiu



Dołączył: 16 Sie 2006
Posty: 1599

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 8:21 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dlatego napisałem że nie masz dzieci bo nie masz pojęcia o tym.A może ty jesteś tym moherem z tego bloku?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ala



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 1102

PostWysłany: Czw Mar 17, 2016 8:46 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka—właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią nasze szalone lata 60.:

Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy).

Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.

Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.

Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo—jak zwykle.

Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.

Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.

Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy. Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.

Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.

Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.

W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.

Pies łaził z nami—bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.

Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy” i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze.

Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.

Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.

Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.

Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.

Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo.

Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.

Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.

Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.

Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.

Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.

Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.

Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.

Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi. Nikt nie umarł.

Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.

Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie—bez beczenia i wycierania ust rękawem.

Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem.

Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.

Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.

Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.


Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.
My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.
A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
_________________
Jeśli nie rozumiesz treści tego postu, to znaczy nie jesteś adresatem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
tasknw



Dołączył: 17 Lis 2011
Posty: 607
Skąd: Knurów

PostWysłany: Pią Mar 18, 2016 7:53 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Alu piękne jest to co zacytowałaś... Stare dobre czasy...
Lecz sama sobie przeczysz.... Bo nijak ma się to do tego co piszesz wyżej Wink

Cytat:
Gdyby matki pilnowały swoje pociechy na placu zabaw co zresztą nakazuje regulamin, a nie plotkowały na końcu Ogrodowej nie było by sprawy. A potem udawać, że nic się nie dzieje a dzieci to same aniołki.


Ja się wychowałem na blokowisku, między wieżowcami... I całymi dniami między tymi wieżowcami oraz autami na parkingu graliśmy w piłkę i słyszało nas pół osiedla. Auta też były poobijane i nikt nie dramatyzował że jest za głośno...

A teraz nie dość że robią ZAMKNIĘTE place zabaw to jeszcze jeden z drugim narzeka, że dzieci są za głośno???? To co mają siedzieć cichutko, najlepiej się tam nie odzywać, tak? Albo rozmawiać szeptem????
I gdzie ta WOLNOŚĆ którą tak ładnie zacytowałaś....??? Sad Think
_________________
>>>Krewetki to nasza pasja<<<
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
ala



Dołączył: 30 Paź 2006
Posty: 1102

PostWysłany: Pią Mar 18, 2016 9:14 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

@tasknw Piszemy dokładnie to samo.

Dzieci muszą się wyszaleć i Ja cały czas to podkreślam.
Całą winę ponoszą dorośli, że nie potrafią rozwiązać problemu, szukać kompromisu. Za to CAŁĄ ENERGIĘ skupiają na walce i udowodnianiu kto ma rację.

Rodzice nie potrafią dostosować się do nowych czasów. Dodatkowo niektóre jednostki tak zachłysnęły się wolnością, że całkowicie przestały się liczyć z prawami innych. Możliwe, że są ofiarami bezstresowego wychowania i teraz w dorosłym życiu są aspołeczni.
_________________
Jeśli nie rozumiesz treści tego postu, to znaczy nie jesteś adresatem.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
anik



Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 3

PostWysłany: Wto Mar 22, 2016 12:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

rodzice na tym placu zabaw? słaby żart Wink
chodzą tam głównie dzieci ze starszych klas tutejszej szkoły podstawowej, jeśli* są tam jacyś rodzice to są to rodzice maluchów, a te raczej nie hałasują Wink
* jeśli, bo chyba nic dla maluchów już tam nie ma, bo po co naprawić urwaną przez 10 latków huśtawkę dla maluchów, albo wyrwaną ławkę - prościej zamknąć placyk na pół roku. Brawo szkoło Brick wall
To mógłby być fajny placyk, w sumie jedyny w tej okolicy, szkoda dzieci, bo najbardziej tracą na tym konflikcie. Ale uważam, że szkoła nie jest bez winy, placyk jest zaniedbany, zwyczajnie brudny, nie ma żadnej kontroli nad tym kto z niego korzysta - monitoring w regulaminie? Ręce opadają.
My już tam nie chodzimy, zwyczajnie boję się że ktoś w końcu zeskoczy mojemu 2latkowi na głowe ze zjeżdzalni bo przecież to najlepsza zabawa Brick wall
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pawlo77



Dołączył: 26 Sie 2012
Posty: 65

PostWysłany: Sro Mar 23, 2016 5:17 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Szczegółowe informacje dotyczące przyszłości tego placu zabaw można przeczytać na portalu miastoknurow.pl Jest tam szczegółowy wywiad z panią dyrektor Miejskiego Zespołu Jednostek Oświatowych w Knurowie – Anną Misiurą.

http://miastoknurow.pl/45715,czy-plac-zabaw-zostanie.html
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
miękki_krochmal



Dołączył: 27 Sie 2006
Posty: 85

PostWysłany: Sro Mar 23, 2016 11:36 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pawlo77 napisał:
Szczegółowe informacje dotyczące przyszłości tego placu zabaw można przeczytać na portalu miastoknurow.pl Jest tam szczegółowy wywiad z panią dyrektor Miejskiego Zespołu Jednostek Oświatowych w Knurowie – Anną Misiurą.

http://miastoknurow.pl/45715,czy-plac-zabaw-zostanie.html


Szanując mój cenny czas, niech autor tego wywiadu raczy najpierw sam go przeczytac i wyeliminowac z niego bledy. Ten portal jeszcze niedawno trzymał poziom. Od jakiegos czasu wieje amatorka. Ktos wie, czy prowadzi go nadal ten facetz WP II?
_________________
tak kruszy się ciasteczko ...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
golarz_filip



Dołączył: 19 Cze 2009
Posty: 110

PostWysłany: Czw Mar 24, 2016 10:51 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wow, albo tego wywiadu udzielała kobieta pochodząca z Burkina Faso, która nie zdążyła jeszcze opanować polszczyzny, albo autor posłużył się google translatorem w tłumaczeniu jej wypowiedzi.
Wstyd, że ludzie na stanowiskach nie potrafią sklecić logicznego zdania. Chyba, że autor twórczo przeinterpretował wypowiedzi pani dyrektor.
_________________
little death for everyone
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wirtualny KNURÓW Strona Główna -> Nasze miasto Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
statystyka