|
Wirtualny KNURÓW Forum dyskusyjne
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Balbina
Dołączył: 08 Kwi 2010 Posty: 1608 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Pon Paź 24, 2011 8:04 am Temat postu: |
|
|
|
Serce rośnie na na myśl o tym, że temu uroczemu pieskowi zapewniliśmy szczęśliwą resztę życia i pogodną spokoją starość. |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklamiarz
|
Wysłany: Temat postu: Reklama Google |
|
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Korespondentka
Dołączył: 07 Lip 2009 Posty: 90 Skąd: Knurów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sasza1976
Dołączył: 01 Kwi 2009 Posty: 1267
|
Wysłany: Pią Mar 02, 2012 9:29 pm Temat postu: |
|
|
|
Moze uda mi sie wywołac dyskusje na ten temat
Jakie mamy prawo jako ludzie do podejmowania decyzji o kastrowaniu zwierząt ?
Wydaje nam sie ludzom ze wiemy i rozumiemy wszystko i wszystkich .Ingerujemy w genetyke , srodowisko ,decydujemy kto ma prawo rozrodu a kto nie .
My ludzie wladcy ziemi planety matki .Bo nam sie tak podoba , bo wydaje nam się ze wszystko wiemy ...
Mamy prawo do wydania werdyktu - kastracja ? _________________ nie osądzaj mnie , ani dobrze ,ani źle
|
|
Powrót do góry |
|
|
zonku
Dołączył: 29 Wrz 2007 Posty: 935 Skąd: Knurów City
|
Wysłany: Pią Mar 02, 2012 11:41 pm Temat postu: |
|
|
|
Miałem psa, bezdomny ale został przygarnięty. Nikt nie wpadł na pomysł żę poddać go temu zabiegowi. Jakoś przez całe jego życie nie wystąpiły problemy z tego powodu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Korespondentka
Dołączył: 07 Lip 2009 Posty: 90 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Sob Mar 03, 2012 1:35 am Temat postu: |
|
|
|
Sasza1976 napisał: | Moze uda mi sie wywołac dyskusje na ten temat
Jakie mamy prawo jako ludzie do podejmowania decyzji o kastrowaniu zwierząt ?
Wydaje nam sie ludzom ze wiemy i rozumiemy wszystko i wszystkich .Ingerujemy w genetyke , srodowisko ,decydujemy kto ma prawo rozrodu a kto nie .
My ludzie wladcy ziemi planety matki .Bo nam sie tak podoba , bo wydaje nam się ze wszystko wiemy ...
Mamy prawo do wydania werdyktu - kastracja ? |
Zapraszam do schroniska, najbliższego.
Popracuj jako wolontariusz, zobacz cierpienie w oczach setek niechcianych zwierząt, dla których dom nie znajdzie się nigdy, które w schronisku wegetują przez całe swoje życie. Często już od szczeniaka "no bo suczka mi uciekła i się przytrafiło".
I co tu zrobić z 5 albo 6 maluchów ?? wrzucić do jakiejś rzeki i utopić ? a może sumienie wtedy zbyt mocno gryzie ? (ciekawa jestem ile osób spowiada się z tego, że morduje zwierzęta ?), więc, co bardziej litościwi, podrzucają pod schronisko w kartonie, czasem nawet kocyk do tego kartonu włożą, albo w reklamówce na śmietniku wywieszą.....
Nie wspomnę już o właścicielach psów, których "problem nie dotyczy" i wypuszczają swoje psy luzem na cały dzień. I nie zastanawiają się nad tym, że ich niewykastrowany pies w czasie swoich codziennych wędrówek przyczynia się do bezdomności zwierząt.
Przyjdź do schroniska już teraz, wiosną, kiedy zaczyna się "sezon" na małe koty, codziennie kilka lub kilkanaście dowiezionych/podrzuconych kociaków ląduje w schronie i tak przez cały rok. I o ile przy kotach jestem w stanie zrozumieć sytuację, bo są koty wolno żyjące, a nie wszystkie udaje się złapać i wykastrować /wysterylizować, więc co roku ta ilość wzrasta + potomstwo tych kotek, które komuś uciekły, a nie były wysterylizowane, to szczeniaki są głównie "zasługą" właścicieli niewysterylizowanych suczek.
Masz psa, prawda ? Pewnie jest Twoim pupilkiem, oczkiem w głowie rodziny ?
Pewnie nazywasz siebie miłośnikiem zwierząt.
Teraz wyobraź sobie tysiące psów i kotów, które nigdy nie były, nie są i nie będą niczyim oczkiem w głowie, które swoje całe życie spędzą na betonie, za kratami, często głodne, chore, niekochane.
Umierające bez swojego człowieka.
Po co przyszły na świat ?? a wystarczyłaby kastracja potencjalnych rodziców.
Powtórzę za Tobą
"Mamy prawo do wydania werdyktu - kastracja ?"
i odpowiem Ci swoim :
Mamy prawo do wydania werdyktu - śmierć ?? _________________ Póki nie pokocha się zwierzęcia część duszy pozostaje w uśpieniu |
|
Powrót do góry |
|
|
LeBoucher
Dołączył: 27 Lis 2006 Posty: 992 Skąd: macie takie fajne swetry?
|
Wysłany: Sob Mar 03, 2012 12:24 pm Temat postu: |
|
|
|
Sasza1976 napisał: | Ingerujemy w genetyke , srodowisko ,decydujemy kto ma prawo rozrodu a kto nie |
Gdyby nie te ingerencje, to pies jako gatunek nigdy by nie powstał. Nie mówiąc już o tysiącach ras, które pojawiły się na skutek hodowli. Pies w naturalnym środowisku nie występuje, chyba że ucieknie człowiekowi. Nie jest i nigdy nie był częścią naturalnego ekosystemu.
Sasza, myslę że twoje wątpliwości biorą się z nadmiaru empatii. Pies pozbawiony klejnotów nie cierpi tak jak facet _________________ http://www.oknafenix.pl/ |
|
Powrót do góry |
|
|
karolzet
Dołączył: 17 Sie 2006 Posty: 1328 Skąd: WPII
|
|
Powrót do góry |
|
|
anamari
Dołączył: 28 Gru 2010 Posty: 86 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Sob Mar 10, 2012 6:25 pm Temat postu: |
|
|
|
Korespondentka napisał: |
Fragment [z:] Dorota Sumińska, "Trudne tematy"
Śmierć w naszej kulturze jest jednym z najtrudniejszych tematów. Boimy się śmierci, bo jak tu się nie bać kościotrupa z kosą? Gdyby od pokoleń nie wpajano nam tak nieprzyjemnego wizerunku tego, co i tak nas spotka, może nie balibyśmy się spojrzeć prawdzie w oczy. A prawda jest oczywista i prosta – wszyscy jesteśmy śmiertelni.
Czy chcemy, czy nie, musimy przyznać, że często śmierć jest wybawieniem, dobrą wróżką, która zdejmuje cierpienie i ból. Każdy, kto się urodzi, musi umrzeć – prawda i oczywistość – a jednak prawie każdy z nas ucieka od tej myśli jak najdalej, nie biorąc pod uwagę i tej oczywistości, że jego pies czy kot też nie jest wieczny.
Na swoje szczęście nasze zwierzęta nie myślą o śmierci ani się jej nie boją. Oczywiście, że każdy zdrowy psychicznie osobnik, bez względu na gatunek, kieruje się instynktem samozachowawczym, inaczej zginąłby, a z nim wszystkie ziemskie gatunki.
Instynktowne ratowanie życia jednak nie ma nic wspólnego z lękiem przed śmiercią – ratowanie życia to nie strach przed nieuniknionym końcem, lecz chęć trwania, chęć życia. Uciekając przed pożarem, nie myślimy przecież o strachu przed śmiercią. Po prostu – boimy się ognia, nie chcemy spłonąć.
Przerażać może śmierć, która przychodzi za wcześnie, nagle, niespodziewanie dla nikogo. Jednak śmierć zjawiająca się na koniec życia przeżytego aż do starości – nie tylko nie powinna przerażać, ale i nie powinna dziwić.
Żyjemy w czasach, gdy każdy „powinien” być młody (a przy okazji – piękny i zdrowy), a starość traktowana jest jako coś wręcz wstydliwego. To, że sami staramy się udawać młodszych niż jesteśmy, to nasza sprawa, ale dlaczego nie pozwalamy się normalnie zestarzeć naszym psom i kotom?
Bardzo często spotykam się z pytaniem: dlaczego on (pies) ma kłopoty z porannym rozprostowaniem kości?”. „Bo jest stary” – odpowiadam. „Jak to – stary, ma dopiero ... lat. Proszę coś zrobić, żeby mógł jak dawniej biegać z piłką”.
Po co?
Przecież nawet Pele, król futbolu, już nie biega za piłką. I co, źle mu teraz bez tego? Nie, już się wybiegał. W „swoim” czasie. A teraz „swój” czas ma Ronaldinho.
Na wszystko jest w życiu „swój” czas – na bieganie z piłką, na szalone harce, na dorosłość, na starość i na śmierć.
Cudownie, jeśli zdążymy przeżyć wszystko. Wspaniale, jeśli możemy towarzyszyć naszemu psu w każdym z etapów jego życia z odejściem z tego świata włącznie.
Nie zawsze jednak, wręcz coraz rzadziej (to chyba znak czasu, w którym żyjemy) jest tak, że wszystko dzieje się zgodnie z naturalnym zegarem biologicznym. W przypadku zwierząt nieuleczalne choroby, tragiczne wypadki często stawiają nas wobec najtrudniejszego z wyborów – decyzji o życiu lub śmierci.
Eutanazja – słowo tabu, słowo budzące dreszcz emocji.
Boimy się... nie wiemy... nie jesteśmy pewni racji... mamy niepewny pogląd w tej dziedzinie, gdy chodzi o nas – o ludzi. Kiedy zaś chodzi o nasze zwierzęta, teoretycznie powinno być nam łatwiej ważyć sprawy i podejmować decyzje.
Teoretycznie.
Bo przecież w przypadku zwierząt także chowamy się do mysiej dziury, gdy przychodzi decydować o „ciągu dalszym”. Coraz rzadziej jest tak, że zwierzę odchodzi w „swoim” czasie – czyli ze starości.
Coraz częściej stajemy w obliczu nieuleczalnej choroby zwierzęcia. I dylematu – czy i kiedy mamy powiedzieć: dość, nie będziesz dłużej cierpiał.
Myślę, że bardzo trudno ocenić rozmiar czyjegoś cierpienia. Każdy ma trochę inny próg bólu, trudno znaleźć miarę dla cierpienia psychicznego, np. z powodu unieruchomienia (paraliż, itp.). Człowiek z reguły umie przekazać drugiemu, jak można mu pomóc. Chore zwierzę najczęściej chowa się i unika kontaktu – w przypadku psów jest to cecha atawistyczna, która chorym dzikim zwierzętom często ratuje życie (chory jest słaby i mógłby paść ofiarą drapieżcy).
Kiedy opiekun pyta mnie: „...kiedy mam ulżyć jego cierpieniu? ...skąd będę wiedział, że on już nie chce żyć?”, odpowiadam, że nikt inny tylko kochający właściciel psa czy kota jest w stanie najlepiej ocenić to, czy życie jego podopiecznego przestało dawać jakąkolwiek radość. I to jest ten moment, w którym mamy moralny obowiązek podjąć decyzję o jego zakończeniu.
Jestem zdania, że nieuleczalnie chory nie powinien cierpieć wcale. W przypadku ludzi nie zawsze jest to możliwe, zwierzęta
są w lepszej sytuacji dlatego, że można dawać im bez ograniczeń większość leków kojących ból, a gdy nie da się sprawić, aby nie cierpiały – poddać eutanazji. Proszę zapamiętać, że zwierzę nie ma takich potrzeb jak my, nie czeka, aż dziecko zda maturę, czy ktoś z rodziny wróci z podróży.
Zwierzę żyje tu i teraz, a nikt inny tylko my zgotowaliśmy mu to „tu i teraz”. I właśnie my musimy zapewnić mu komfort nie tylko życia, ale i godnej śmierci. Zaznaczam, że eutanazja w przypadku naszych czworonożnych przyjaciół dopuszczalna jest tylko z powodu nieuleczalnych chorób niosących wyłącznie cierpienie, a nie z powodu starości czy kalectwa, przy którym tak naprawdę można się jeszcze cieszyć życiem.
Jak to zrobić, aby zwierzę i jego opiekun nie czuli się jak „kat i ofiara”? Użyłam tego określenia nie bez powodu. Często słyszę: „...nie zniosę tego! ...ja mam wydać wyrok?”. Jaki wyrok? Nie jesteś i nie będziesz katem. Możesz być dobrą wróżką zdejmującą ból.
Czego nie zniesiesz? Widoku ukochanego psa, który wreszcie może spokojnie zasnąć? PAMIĘTAJ!!! ON ZAŚNIE SPOKOJNIE TYLKO W TWOICH RAMIONACH. On nie boi się śmierci, on boi się zostać sam, bez ciebie.
Nikt, kto kocha życie, nie może obojętnie podejść do śmierci. Ja kocham życie. Poddałam eutanazji wielu cierpiących braci mniejszych, łącznie z własnymi chorymi psami. Pamiętajcie, że zwierzę nie wie, jaki dostaje zastrzyk – jeśli wy będziecie zachowywać się spokojnie, ono potraktuje całą sytuację jak zwykłą wizytę u lekarza. Nie rozpaczajcie przy psie, płakać można i trzeba wtedy, gdy podopieczny znajdzie się w „psim raju”, a taki jest na pewno. Wtedy można wypłakać nie tylko żal z powodu śmierci zwierzęcia, ale wszystko to, co jeszcze do wypłakania było. I każdy to zrozumie. Powinniśmy być wdzięczni naszym zwierzętom i za tę chwilę, kiedy wolno nam płakać do woli, nie narażając się na śmieszność.
Dorota Sumińska | dziękuję za te słowa ,nawet nie wiesz jak mi pomogły.... pozdrawiam cieplutko |
|
Powrót do góry |
|
|
MarusiaKnw
Dołączył: 21 Lis 2010 Posty: 31 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Sro Kwi 25, 2012 3:58 pm Temat postu: |
|
|
|
Witam Dzień w dzień od ponad tygodnia przy Ul. piłsudczyków 1 błąka się mały brązowy kundelek. Nie sadze aby pies miał tutaj swojego właścieciela ponieważ nigdy wcześniej go nie widywałam. Może znacie kogoś komu uciekł podobny piesek? pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Balbina
Dołączył: 08 Kwi 2010 Posty: 1608 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Sro Lut 06, 2013 7:42 pm Temat postu: |
|
|
|
Czy to prawda że na Ogrodowej już nie ma weterynarza? Pytam bo zbliża mi się termin szczepienia a od początku tam z moim Miśkiem chodzimy? |
|
Powrót do góry |
|
|
Korespondentka
Dołączył: 07 Lip 2009 Posty: 90 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Czw Lut 07, 2013 12:06 am Temat postu: |
|
|
|
Są , nie działają 24 godziny na dobę jak było kiedyś, tylko od 8 do 20,30 a w soboty od 9 do 14, a w godzinach kiedy gabinet jest nieczynny, a coś złego się dzieje, to można zadzwonić i jeżeli jest to konieczne - przyjeżdżają na zasadzie dyżuru. _________________ Póki nie pokocha się zwierzęcia część duszy pozostaje w uśpieniu |
|
Powrót do góry |
|
|
Fureya
Dołączył: 19 Mar 2009 Posty: 242 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Sob Mar 30, 2013 6:22 pm Temat postu: |
|
|
|
Witam!
Nie wiem w sumie gdzie by się z tym zwrócić to napiszę tutaj. Chciałam prosić o radę, ponieważ chce zakupić Labradora i szukam konkretnej osoby, która ma szczeniaki na sprzedaż. Nie zależy mi na rodowodzie, ale z kolei koniecznie chciałabym, aby był maści czarnej lub czekoladowej.
Dlatego zwracam się tutaj z prośbą do psiarzy, bo może ktoś ma jakieś na miary na uczciwego hodowce, który mi nie wciśnie psa, który labradorem nie jest. _________________ Miłość jest w każdym z nas... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dovin
Dołączył: 08 Lut 2008 Posty: 454
|
Wysłany: Sob Mar 30, 2013 9:19 pm Temat postu: |
|
|
|
Cytat: | ie zależy mi na rodowodzie, ale z kolei koniecznie chciałabym, aby był maści czarnej lub czekoladowej. |
Brawo, popierajmy pseudohodowle!
Właśnie przez takie podejście tyle psów ląduje na ulicach. Jest popyt to będzie i masowa produkcja. Bo przecież wygląda jak labrador i kosztuje połowe mniej |
|
Powrót do góry |
|
|
Fureya
Dołączył: 19 Mar 2009 Posty: 242 Skąd: Knurów
|
Wysłany: Nie Mar 31, 2013 4:19 pm Temat postu: |
|
|
|
Ja tylko zadałam proste pytanie z prośbą o polecenie hodowcy.
Nic więcej... _________________ Miłość jest w każdym z nas... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dovin
Dołączył: 08 Lut 2008 Posty: 454
|
Wysłany: Nie Mar 31, 2013 10:39 pm Temat postu: |
|
|
|
A ja napisałam prostą odpowiedź Rozmnażarnia psów bez rodowodów nie jest hodowlą. Mam nadzieję, że nie znajdziesz nigdzie odpowiedzi na swoje pytanie
Kundelki bez rodowodów czekają na kochający dom w schroniskach - tam proponuje się udać, po psa bez rodowodu |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|